Odwiedziłam dziś ulice pokątną z nadzieją że Hagrid nie wymyśli gryzących książek.Weszłam do kominka powiedziałam Ulica Pokątna i zakręciło mi się w głowie.Nie po raz pierwszy korzystałam z proszku fiuu ale dziśkiepsko się czułam.Nagle wpadłam w jakieś błoto!Poprawka.Jestem przed apteką i siedze w beczce pełnej czegoś lepkiego.SMOCZEGO ŁAJNA!Ludzie stali i śmiali się ze mnie.Byłam na siebie wściekła.Nagle pośród ogulnych chihotów śmignął pomarańczowy strumień.
-Czyścioch-rozległ się głos
-Uch,dzięki Hermi.
-Nie ma sprawy.Chyba będziesz musiała porządnie wyczyścić swoją różdżkę.
-Taaa jasne.Zaraz,gdzie ona jest!?
-Pewnie wpadła do łajna.
-Nieeeee!
-Spokojnie.Accio różdżka!Czyścioch!
Wyczyszczona różdżka wpadła mi do ręki.
-Łał.Nie wiesz gdzie Ron?
-Czeka w lodziarni.
-Chodźmy tam!-zawołałam ochoczo
-A może skorzystamy z okazji i dokupimy składniki do elisirów.
-Eee jasne.Sfrajerzyłam się nie?!
-Eee...Patrz idzie Ron!
-Lili!-zawołał
-Cześć, sie masz!?Nie wiesz jakie podręczniki mamy od Hagrida?Wiesz,chcę wiedzieć co mnie czeka.
-Spoko są normalne.
-Uff.Hej skoczmy do sklepu z Quiditchem!
-Extra.Podobno mają jakiś nowy model!
-Super!
Quiditch był moją pasją.W szkole byłam w nim prawie najlepsza/po Harry |